W większości dużych miast ceny lokali z drugiej ręki są wyższe niż przed rokiem.
Według przedstawicieli Metrohouse Franchise, stołeczne stawki na rynku wtórnym w ostatnich 12 miesiącach poszły w górę o ponad 5 proc., przekraczając 8 tys. zł za metr. Podwyżki widać też w Gdańsku i Łodzi.
— Spory wpływ na to ma sytuacja na rynku pierwotnym. Trudno znaleźć mieszkania z popularnego segmentu, które byłyby gotowe do odbioru — uważa Marcin Jańczuk, analityk rynku mieszkaniowego z Metrohouse Franchise.
Popyt na lokale nad morzem
Według danych z serwisu E-bazanieruchomości.pl, trend do podwyżek na stołecznym rynku nie jest tak jednoznaczny. Bo gdy średnia stawka ofertowa za lokale z drugiej ręki wzrosła w ciągu roku o 150 zł za mkw., to realna, czyli transakcyjna, spadła o 100 zł za mkw. — Dysproporcja cen oznacza, że popyt na lokale z rynku wtórnego lekko wyhamował na korzyść oferty z rynku pierwotnego.
Ale podane ceny są cenami średnimi, a rynek nieruchomości jest rozproszony i lokalnie może wykazywać odwrotne trendy, szczególnie gdy zaczniemy porównywać konkretne miejscowości, formaty i standardy mieszkań — tłumaczy Maciej Górka, dyrektor ds. rozwoju E-bazanieruchomości.pl. W Gdyni i Gdańsku wielu nabywców poszukuje lokaliw celach inwestycyjnych. W Trójmieście średnia cena ofertowa wzrosła o 6 proc., a cena transakcyjna o 4 proc.
— Średnie ceny ofertowe używanych lokali wzrosły m.in. w Łodzi, Szczecinie, Warszawie, Wrocławiu i Opolu, choć podwyżki nie były tak wysokie jak w Trójmieście — mówi ekspert serwisu E-bazanieruchomości.pl Wysokie ceny dotyczą zwłaszcza mieszkań wybudowanych w ostatniej dekadzie. Jeśli są w popularnym metrażu (do 50 mkw.) i sprzyjającej lokalizacji, z dobrą komunikacją z centralnymi rejonami, to ceny są wygórowane. Najbardziej zdrożały „dwójki” blisko centrów biznesowych i uczelni. — Często stawki są akceptowane bez znaczących negocjacji. W ostatnim czasie klienci zwracają coraz większą uwagę na standard i choć popularnością cieszą się mieszkania do remontu, zwiększa się zainteresowanie mieszkaniami nowocześnie zaaranżowanymi i wyposażonymi — tłumaczy Marcin Jańczuk. Popyt na mieszkania używane z pewnością utrzyma się do końca 2017 r.
— Ta kula śnieżna na rynku nieruchomości będzie się rozkręcała prawdopodobnie jeszcze do I kw. 2018 r. W kolejnych kwartałach deweloperzy mogą już zacząć urealniać ceny, co oczywiście wpłynie i na rynek wtórny. Z drugiej strony niskie stopy procentowe — jeśli takie pozostaną — dalej będą wpływały na wyniki sprzedaży — mówi Tomasz Błeszyński, prezydent Federacji Porozumienie Polskiego Rynku Nieruchomości.
Klasyka ciągle w modzie
Nadpodaż mieszkań na rynku pierwotnym i wtórnym w 2017 r. na razie nie spowalnia obrotów. — Tegoroczną jesienią deweloperzy sprzedają lokale od ręki, również i na wtórnym rynku, tzw. klasyczne oferty, czyli dwa pokoje 45-55 mkw. czy „trójki” do 65 mkw. szybko znikają ze sprzedaży. Stanowią atrakcyjną alternatywę nie tylko dla inwestorów, lecz także dla osób pragnących podnieść standard warunków mieszkaniowych. Sprzedawcy są przy tym dość sztywni w negocjacjach, a obniżki raczej symboliczne.
Co więcej, od wakacji widać, że właściciele sprzedają raczej na własną rękę, są mniej skorzy do korzystania z biur nieruchomości, publikując oferty w portalach, ponieważ jest popyt na mieszkania— tłumaczy Tomasz Błeszyński. Dodaje, że mieszkania nierozkładowe, bez balkonów, na parterach lub ostatnich piętrach, w nieciekawych lokalizacjach czy budynkach z wielkiej płyty, do tego nieocieplonych, nie wzbudzają entuzjazmu. W przypadku takich ofert można liczyć na znacznie większe upusty. — W najbliższym czasie można się spodziewać obniżek cen mieszkań z drugiego obiegu, przede wszystkim tam, gdzie rośnie podaż mieszkań nowych. W danych popytowych widać lekkie spadki cen mieszkań powyżej 90 mkw. Ale — uwaga — nie w kamienicach odrestaurowanych w wysokim standardzie i w dobrej lokalizacji — zapewnia Maciej Górka.